Tomatin to mało znana szkocka destylarnia zlokalizowana w odległości około 20 kilometrów na południe od Inverness. Podróżując do stolicy Highlands popularną trasą A9, wystarczy bardzo delikatnie zboczyć i nadrobić dodatkowe 2 minuty, aby ujrzeć potężne magazyny Tomatin. Widok jest iście zaskakujący, ponieważ potężny rozmach industrialnych budowli kontrastuje z piękną, górzystą okolicą. Do tej destylarni nie trafia się jednak często, konkurencja w regionie jest duża i standardowy turysta zainteresowany whisky wcześniej zboczy w kierunku Speyside niż dotrze w to miejsce. Szczerze mówiąc dotarłem tam tylko z uwagi na moją żonę, którą urzekło znajdujące się na stronie internetowej zdjęcie krowy w kaloszach. Udało mi się przekroczyć progi Tomatin tylko raz w marcu 2016 roku i bardzo żałuję, że nie robiłem tego częściej. Nie zmienia to faktu, że Tomatin była 9tą odwiedzoną przeze mnie destylarnią.
Trzeba przyznać, że po głębszym poznaniu destylarnia bardzo zyskała w moich oczach. Ma ona do zaoferowania wiele, o ile komukolwiek uda się do niej dotrzeć. Oferowane na miejscu toury powinny zaspokoić gusta nawet najbardziej wybrednych odwiedzających. Rozpoczynając od wycieczki podstawowej, przez rozszerzoną, a na degustacji whisky prosto z beczek kończąc. Każda z opcji przewiduje dużo dobrej whisky do spróbowania w niezwykle konkurencyjnych cenach. Przed zwiedzaniem tour rozpoczyna się krótkim filmem przedstawiającym historię destylarni. Ja skusiłem się na opcję rozszerzoną (degustacji z beczek wtedy jeszcze nie proponowano), spróbowałem 6ciu różnych whisky i dodatkowo new make’a. I teraz uwaga – mój tour był ostatnim w tamtym dniu, a taki wybór niesie za sobą dwie możliwości – albo przewodnikowi będzie się spieszyć do domu, albo nie będzie mu się śpieszyć w ogóle, bo nie goni go kolejna grupa zwiedzających. Z uwagi, że nasz przewodnik był zdecydowanie za tą drugą opcją, czas spędzony w Tomatin płynął wolno i przyjemnie. Nie było żadnych problemów z robieniem zdjęć, wchodzeniem w najciemniejsze zakamarki produkcji (w tym w przekrojoną na pół i udostępnioną zwiedzającym kadź zacierną), spróbowaniu brzeczki czy zadawaniu pytań. Tour zakończył się dawno po zmroku i w takiej sytuacji ratuje przybyszy rozbudowana, jak na tak odludne miejsce, baza noclegowa.
Początki destylarni sięgają roku 1897, kiedy to grupa przedsiębiorców z Inverness chciała wykorzystać zwiększający się popyt na whisky. Tomatin działała nieprzerwanie, z małymi wyjątkami. W 1956 roku rozpoczął się jej gwałtowny rozrost. Dodając kolejne alembiki i budując większe magazyny, Tomatin zakończyła rozbudowę w 1974 roku. Ostatecznie stanęła na 23 alembikach, której teoretyczna wydajność dochodziła do 10 milionów litrów czystego alkoholu rocznie, czyniąc ją największą destylarnią w Szkocji w tamtym okresie. Niestety początek lat 80tych XX wieku przyniósł osłabienie koniunktury na whisky i wymusił na Tomatin ograniczenie produkcji, a w konsekwencji zamknięcie w 1985 roku. Sytuacja jednak zmieniła się już rok później, gdy dwie japońskie firmy – Takara Shuzo Co i Okara & Co Ltd – postanowiły przejąć gorzelnię, czyniąc ją pierwszą szkocką destylarnią w całości znajdującą się w rękach japońskich. Do dnia dzisiejszego uznano, że tak wielka moc produkcyjna nie jest potrzebna i zmniejszono liczbę alembików do 12.
Z uwag technicznych destylarnia produkuje około 5 milionów litrów czystego alkoholu rocznie, ze wspomnianych już 12 alembików. Eksperymenty z torfowym słodem zainicjowane zostały w latach dwutysięcznych i owocem tych starań jest whisky o nazwie Cù Bòcan. Podstawowa oferta jest relatywnie często odświeżana, istnieją edycje zarówno z oznaczeniem wieku (jak na przykład 12, 15, 18, 25letnia), wersje Cask Strength, Vintage czy bez oznaczenia wieku. Szczególnie godne uwagi są edycje limitowane, starzone w mniej oczywistych beczkach. Wybór jest naprawdę szeroki, a ceny uważam za atrakcyjne – w przypadku Tomatin płaci się za whisky, niekoniecznie za markę. Oczywiście część z tak wielkiej produkcji wykorzystuje się do produkcji blendów, takich jak Antiquary czy The Talisman, a także odsprzedaje się whisky niezależnym bottlerom. Podsumowując, dla chcącego znalezienie whisky Tomatin nie powinno stanowić problemu.
Z całą stanowczością stwierdzam, że gdy tylko nadarzy się okazja na ponowne odwiedziny Tomatin, to z niej skorzystam. Zapamiętałem to miejsce jako bardzo gościnne, a tour, za jeden z najlepszych w jakim miałem przyjemność wziąć udział. I może nie jest to najpiękniejsza destylarnia świata, nadrabia za to górzystymi widokami i atmosferą. Szczególnie zazdrościłem pracownikom tego miejsca, ponieważ ich domy mieściły się między budynkami samej destylarni. Z uwagi na wyludniające się pobliskie miasto, pracownicy zostali zwolnieni z konieczności opłaty czynszu pod warunkiem zamieszkania w okolicznych domach. Miasto w destylarni, to kompletne przeciwieństwo Oban, destylarni w mieście.