#RoadTo100CaolIla
#RoadTo100CaolIla to mój mały projekt, w którym spróbuję skosztować 100 różnych sampli z destylarni Caol Ila. Postaram się, aby przegląd wypustów był możliwie szeroki i kompleksowy, aby uzyskać pełen obraz możliwości producenta. Można zapytać, dlaczego akurat Caol Ila? Z dwóch powodów: dostępności i finansów. Whisky z tej destylarni jest tyle, że raczej nie będzie problemu z wyborem ciekawych edycji, a i nie powinny tak zdezelować portfela, jak 100 Ardbeg czy Macallan.
Ale to tylko jedna z przyczyn rozpoczęcia wyzwania. Uznaję ją jako przykrywkę, dzięki której przybliżę moim czytelnikom ciekawe miejsca w Szkocji. Zakładam, iż w poszukiwaniu dobrych dramów konieczne będzie ruszenie się z domu, odnalezienie kilku barów, umówienie się na degustację z bottlerami i oczywiście wizyta w samej destylarni. Mieszkam w Szkocji, mam blisko, pandemia mi niestraszna, a więc – przygodę czas zacząć!
Szybki spis treści
So all begins here >>
#1 Caol Ila 12yo, OB, 43%
Little duos, still OB on the road >>
#2 Caol Ila 18yo, OB, 43%
#3 Caol Ila 2006/2017, OB, 43%, The Distillers Edition, Double Matured in Moscatel Cask Wood
Wee Brother, Big Brother >>
#4 Caol Ila 8yo, 05.04.2011/08.01.2020, IB, 60.2%, Na Bràithrean, Wee Brother, Refill Bourbon Hogshead, 103 butelki
#5 Caol Ila 9yo, 05.04.2011/27.05.2020, IB, 58.0%, Na Bràithrean, Big Brother, Refill Bourbon Hogshead + Pedro Ximenez sherry quarter cask finish, 170 butelek
2 budget jellyfish >>
#6 Caol Ila 12yo, bottled 2020, IB, 46%, Cadenhead, Original Collection, Bourbon
#7 Caol Ila 17yo, IB, 46%, Cadenhead, Duthies, Oak Cask, 642 butelki
Far away from home in the Whisky House >>
#8 Caol Ila 14yo, 08.2005/01.2020, IB, 48,4%, Douglas Laing, Old Particular, Unpeated, Refill Hogshead, 338 butelek, #DL13823
Adelphi from the sherry side >>
#9 Caol Ila 12yo, 2008/2021, IB, 53,9%, Adelphi, 1st fill Sherry Hogshead, 272 butelki, #309453
#10 Caol Ila 13yo, 31.01.2007/09.04.2020, IB, 52,7%, Adelphi, 1st fill Oloroso Sherry Hogshead, Chapter #7 Private selection for Jarek Buss, 308 butelek, #301265
Youngsters gangsters >>
#11 Caol Ila 5yo, 2009/2014, IB, 46,0%, Douglas McGibbon, Refill Hogshead, McGibbon’s Provenance, Winter 2014, #DMG 10178+10179
#12 Caol Ila 6yo, bottled 2020, IB, 59,0%, Dràm Mòr, 312 butelek, #315817
North Star Attack episode 1 >>
#13 Caol Ila 12yo, bottled 2018, OB, 54,6%, Refill Hogshead, Cask Series 005, 276 butelek
#14 Caol Ila 12yo, 2006/2018, OB, 48,5%, Refill Hogshead, Cask Series 006, 250 butelek
#15 Caol Ila 9yo, 2009/2019, OB, 51,8%, Sherry Finish, Cask Series 009, 378 butelek
#16 Caol Ila 11yo, 2009/2020, OB, 58,2%, 1st Fill Oloroso Sherry Butt, Cask Series 011, 410 butelek
Feis Ile 2022 Masterclass >>
#17 Caol Ila 22yo, bottled 2019, OB, 58,4%, Sherry-Treated American Oak Casks, Feis Ile 2019, 3000 butelek
#18 Caol Ila NAS, bottled 2013, OB, 59,6%, Refill American Oak, Rejuvenated American Oak, Unpeated Style- Diageo Special Releases, Stitchell Reserve
#19 Caol Ila 24yo, bottled 2021, OB, 52,1%, 175th Anniversary, 3000 butelek
#20 Caol Ila 15yo, bottled 2022, OB, 55,2%, Refill American Oak + Virgin American Oak Finish, 3702 butelki
So all begins here
Z nieopisaną przyjemnością (szczególnie dla siebie) rozpoczynam moją przygodę z Caol Ila. 100 degustowanych whisky musi rozpocząć się od pierwszego kroku, a cóż byłoby bardziej na miejscu niż klasyczna 12latka?
Skłamałbym, gdybym napisał, że nie próbowałem jej wcześniej. A nawet na blogu popełniłem o niej niewielką adnotację, którą z chęcią również tutaj przedstawię. A więc:
#1 Caol Ila 12yo, OB, 43%
„W tym miejscu przygoda z Caol Ila ma swój początek. Zapewne większość z nas nieświadomie spotkała się z tą destylarnią w trakcie degustacji Johnnie Walker Black Label – Caol Ila wszakże jest jedną z jej głównych składników. W kategorii single malt pojawiła się relatywnie niedawno, kiedy to Diageo postanowiło zmienić oblicze marki i ukazać ją jako pełnokrwistą whisky słodową. A wszakże jest się czym chwalić! 12letnia Caol Ila w swojej kategorii cenowej nie bierze jeńców – jest dobra, smaczna, dostępna i tania. Torf nie zdaje się dominować nad całością aromatu. Whisky jest krzepka, świeża i w niczym nie przypomina siostrzanej Lagavulin. Na uwagę zasługuje jej oleista konsystencja. Powleka podniebienie bardzo szybko, oferując dzięki temu pełnię torfowo-dymnych doznań. Jest też sporo skoszonej trawy i wilgoci wyczuwalnej po deszczu. Znajdzie się też zielone jabłko. Uwielbiam ją za jej kwasowość. Jedynie nad finiszem popracowałbym nieco uważniej, ponieważ jest zdecydowanie zbyt prostolinijny, zbyt monotonny. Nie przysłania on jednak tak licznych, posiadanych przez tą whisky, zalet. Zaskakująco pasowałaby zarówno do ulewnego popołudnia, jak i ciepłego poranka. Szczególnie dobrze smakuje nad brzegiem morza. A z destylarnią w tle to już wybornie. A taką to degustację miałem okazję uskutecznić.”
W kontekście projektu #RoadTo100CaolIla oceniłbym podstawową 12letnią wersję na mocne 3/10. I ta ocena służyć mi będzie za punkt odniesienia dla kolejnych degustacji. Sprawdzimy, czy opłaca się dołożyć kilka funtów do czegoś ciekawszego, czy lepiej zostać przy sprawdzonych rozwiązaniach.
Little duos, still OB on the road
Jak dobrze wyjść na chwilę z domu. I od razu udać się do Aberlour na małe zwiedzanie. Degustacja popełniona w barze The Mash Tun (Broomfield Square, Aberlour AB38 9QP). Kto kiedykolwiek podróżował po Szkocji ten wie, że tego typu przybytki oblegane są przez turystów tak gromadnie, że bez rezerwacji lepiej się nie zbliżać. Niestety, nawet tak zacne miejsca zaopatrzone w pełną kolekcję Family Cask od Glenfarclas, nie uchronią się przed zwykłymi opijusami w pogoni za pintą Tennents’a. Ech, przeklęci zabieracze miejsca…
Szczęśliwi jednak Ci, którzy zamawiają Caol Ila w takich okolicznościach przyrody. W menu znalazła się klasyczna 18yo oraz Distillers Edition z 2017 roku.
#2 Caol Ila 18yo, OB, 43%
Co by zbytnio nie przeciągać, przejdźmy od razu do meritum. To jest całkiem przyzwoita whisky. W zapachu lekka i świeża, z akcentami morskimi, szczególnie mokrego piasku i bryzy. Torfowa oczywiście, ale bez przesady, ułożona i dostojna. W smaku dominuje sól. Sporo jej, w różnych konfiguracjach. Sól z czekoladą, sól z espresso, sól z solą. Finiszuje przyjemnie i równo. I taka to właśnie whisky jest – równa, poprawna i przewidywalna. Nie wystrzeli człowieka w kosmos, ale jest na czym budować zaczątki udanego wieczoru. 4/10
#3 Caol Ila 2006/2017, OB, 43%, The Distillers Edition, Double Matured in Moscatel Cask Wood
Konkurent 18yo w moim zestawieniu. Whisky młodsza (prawdopodobnie 11yo) ale za to wzbogacona o dojrzewanie w beczkach po winie Moscatel. Efekt? Inny niż oczekiwałem. Utemperowane nuty dymne zostały przykryte charakterystyczną wytrawnością i surowością. Spodziewałem się akcentów owocowych, może nawet kwiatowych, a w kieliszku nie ma nic innego niż blady torf. W smaku oczywiście sól, ale tym razem związana bardziej z rybami. Makrela? Pozostawia po sobie posmak białego wina, specyficznie wytrawny i ściągający podniebienie. Lekki popiół na odchodnym. Cóż, nie będzie to whisky, do której wróciłbym z przyjemnością. 2/10
Wee Brother, Big Brother
Niewielki bottler Na Bràithrean, który bardzo chce pokazać na czym polega finiszowanie whisky. Do tej pory zabutelkował 6 whisky z 3 destylarni – Benrinnes, Glencadam i Caol Ila, oczywiście. Idea przyświecająca temu pomysłowi jest całkiem zacna – sprawdzić, czy dodatkowe kilka miesięcy w innej beczce faktycznie odmieni charakter whisky. Dzięki temu mamy do porównania 2 butelki, przed (Wee Brother) i po finiszowaniu (Big Brother). Sprawdźmy.
#4 Caol Ila 8yo, 05.04.2011/08.01.2020, IB, 60.2%, Na Bràithrean, Wee Brother, Refill Bourbon Hogshead, 103 butelki
Młode Caol Ila to bardzo popularne zjawisko. Ta ośmiolatka o praktycznie bezbarwnym kolorze w cenie o zgrozo 75 funtów powoduje, że na starcie zapala się lampka ostrzegawcza. Nazwana „młodszym bratem”, jeszcze przed pójściem na kurs uzupełniający w beczce po PX. Co kryje? Przed degustacją trzeba przyznać, że postarano się, aby na papierze wszystko wyglądało zacnie. Jedna beczka, naturalny kolor i moc, brak filtracji.
W zapachu smaga torfem aż miło. Czuć tę młodość, palące się ognisko, mokry piasek, zboże i niestety alkohol. Ponad 60% jest brutalne w odbiorze. W smaku zaskakująco słodko w pierwszej chwili. Naturalnie słono, sporo płatków kukurydzianych i spalonych tostów z masłem. Wygrywa finiszem, rozgrzewającym i wracającym kilkukrotnie. ABV jednak robi robotę.
To jest klasyczna Caol Ila w pełnej mocy po bourbonie. Całkiem dobra w swojej klasie. 2,5/10 można dać, chociaż w odniesieniu do poniesionych kosztów lepiej zakupić dwie 12yo OB.
#5 Caol Ila 9yo, 05.04.2011/27.05.2020, IB, 58.0%, Na Bràithrean, Big Brother, Refill Bourbon Hogshead + Pedro Ximenez sherry quarter cask finish, 170 butelek
Wielki brat jest starszy od małego o niecałe 5 miesięcy. Czy taki zabieg może dać cokolwiek? Opłaca się przelewać część whisky na tak krótki okres? Na pierwszy rzut oka widać, że tak – zmienił się kolor. I to znacząco. Dopiero teraz ten płyn wygląda jak stereotypowa whisky. A co do reszty walorów wygląda to następująco:
W zapachu inny świat w odniesieniu do 8yo. Wyraźna dominacja mlecznej czekolady, akcenty świąteczne – babka kakaowa, imbir i cynamon. Opanowano torf, który jest tylko uzupełnieniem innych zapachów i nie przytłacza całości. W smaku pełna korespondencja z zapachem, dalej mnóstwo czekolady i kakao, wytrawnie i przyjemnie. Finisz nokautuje kilkukrotnie zawartością alkoholu. Mam wrażenie, że ta whisky jest jeszcze mocniejsza od poprzedniczki, pomimo utraty kilku procent. Absolutnie brak wspólnego mianownika pomiędzy tymi dwoma pozycjami.
Finisz w quarter casku po Pedro Ximenez można uznać za katapultę w rozwoju tej pozycji. Katapultę zarówno w kwestii polepszenia walorów smakowo-zapachowych, ale i również w kwestii poprawy wyników finansowych. Który to miłośnik whisky znając założenia tego eksperymentu skusiłby się na zakup tylko jednej butelki? Dwie sztuki do porównania brzmią o wiele rozsądniej. I tak do pierwszego paragonu trzeba doliczyć ekstra 80 funtów na zakup drugiej butelki. O niebo lepszej w mojej ocenie, na mocne 4/10.
2 budget jellyfish
Niezobowiązujące dwie pozycje od Cadenhead w bardzo budżetowym wydaniu. Co je łączy? Brak filtracji, brak karmelu, zredukowana moc do 46% i … absolutny brak koloru. 2 meduzy w kieliszkach – przezroczyste i parzą. Gdyby zabawę w 3 karty zamienić na 3 kieliszki, a do trzeciego wlać wodę – emocje gwarantowane.
#6 Caol Ila 12yo, bottled 2020, IB, 46%, Cadenhead, Original Collection, Bourbon
Whisky koloru Nałęczowianki. Serio. Blada jak ja na plaży w Hiszpanii po kilku wakacjach spędzonych w Szkocji. Ale może tak jak i ja, skrywa ukryte, skomplikowane wnętrze? Po pierwszym sprawdzeniu warstwy zapachowej stwierdzam, że zdecydowanie nie.
Sporo alkoholu, pomimo redukcji mocy do 46%. Dużo fałszywych nut, chemikaliów, lakieru do włosów czy pasty do podłogi. I to wszystko w jakimś nienaturalnym torfowym aromacie. Słabo. W smaku odrobinę lepiej, pojawia się sianko, dym i odrobina soli. Rozczarowuje jednak teksturą zbliżoną do wody – bliżej tej whisky do drinka niż single malta. Finisz się zgubił.
Nie ma co więcej pisać, szkoda klawiatury. Widać, że zepsuć 12letnią Caol Ila nie jest szczególnie trudno. Beczki użyte do produkcji tej serii z pewnością skończyły karierę jako doniczki. 1/10
#7 Caol Ila 17yo, IB, 46%, Cadenhead, Duthies, Oak Cask, 642 butelki
Człowiek to się jednak uczy całe życie. Ale przecież o to chodzi, żeby ciągle się rozwijać. I tak, dowiedziałem się zupełnie przypadkiem, że Cadenhead ma w swoich szeregach taką serię jak „Duthies”. I to nawet sporą, WB podpowiada 70 różnych butelek, w tym Ardbeg, Macallan czy Springbank. Ciekawy fakt. Mnie jednak odwiedziła 17letnia Caol Ila.
W zapachu delikatnie, czuć lekki torf, ale i miłą słoność, akcenty morskie, glony i wodorosty. 17 lat pozwala już odrobinę ujarzmić charakter destylatu. W smaku zaskakująco dobrze! Jest, oprócz dymu i soli, cytryna. Ogólnie słodka pozycja, odmienna w zestawieniu z warstwą zapachową. Godny zapamiętania jest wyczuwalny na drugim planie smak śledzia. Finisz króciutki, zamiera tak szybko jak się pojawia, jedynie pozostawia po sobie lekką słodycz.
Prawdziwie piracka whisky, o ile nasz kapitan łowi śledzie. W tym przedziale cenowym będzie ok. Dobra do picia bez okazji. Jedynie ten kolor bez koloru… 3/10
Far away from home in the Whisky House
„Nie udało się wybrać do Szkocji, to Szkocja przyjechała do PL.” W ten sposób Adrian Górski rozpoczął wpis na jednym z Facebookowych forów upamiętniający nasze spotkanie. Spotkanie nietypowe, krótkie (niestety), na neutralnym gruncie, w Domu Whisky w Jastrzębiej Górze. Faktycznie nie udało się dotrzeć koledze do Szkocji, ja miałem więcej szczęścia przy przylocie do Polski. Efekt – kolejna zaliczona Caol Ila, 14letnia, nietypowa, bo nietorfowa.
#8 Caol Ila 14yo, 08.2005/01.2020, IB, 48,4%, Douglas Laing, Old Particular, Unpeated, Refill Hogshead, 338 butelek, #DL13823
Nietorfowe Caol Ile od dłuższego czasu nikogo już nie dziwią. Mój wybór też nie był przypadkowy, ponieważ w tamtych warunkach degustacyjnych trudno byłoby się skupić nad czymś bardzo torfowym. Upał, tłum ludzi szturmujących Jastrzębią Górę i moja mała Gabrysia pod nogami. Świeża i orzeźwiająca Caol Ila była idealnym wyborem. W warstwie zapachowej na pierwszym planie wyczuwało się lekkość, Adrian sugerował obecność zielonego jabłka, dla mnie bardziej wanilia i sianko. Przyjemnie, niezobowiązująco, w sam raz na tak ciepły dzień. Alkohol ukryty, aromat wyczuwalny, wszystko gra. W smaku kremowa, umiarkowanie gęsta, brak torfu uczynił z tej pozycji zupełnie inną whisky. Waniliowa, lekko śmietankowa, ale przede wszystkim owocowa. Zielone jabłko, niedojrzałe gruszki i kwaśne winogrona. Bez dwóch zdań mocno orzeźwiająca. Finisz taki sobie, ani długi ani krótki.
Jeśli nietorfowe Caol Ile będą szły w tę stronę, z pewnością pochylę się nad spróbowaniem większej ich ilości. Dobra odmiana i ciekawe doświadczenie. Z całą pewnością rozszerzają moją perspektywę odnośnie całej destylarni. Czekam na więcej. 3,5/10
Adelphi from the sherry side
Z lekką dozą ekscytacji podchodzę do tego pojedynku. 2 Caol Ila od Adelphi, obie w pełnej mocy, niefiltrowane na zimno, niebarwione karmelem, w zbliżonym wieku, obie po sherry. Jedna z polskim akcentem, wybrana przez Pana Jarka Bussa jako 7ma odsłona serii Chapter. Po analizie butelki w sieci odkryłem, że identyczny numer beczki ma również Teaninich od Adelphi… ktoś być może ma mały bałagan w papierach.
#9 Caol Ila 12yo, 2008/2021, IB, 53,9%, Adelphi, 1st fill Sherry Hogshead, 272 butelki, #309453
Whisky o pięknym, ciemnym kolorze, mogłaby skusić niejednego niezdecydowanego do zakupu. W zapachu mocno mineralna, świeża, z dobrze ukrytym alkoholem. Dopiero po dłuższej chwili ujawnia swoje kawowo-czekoladowe oblicze. Gdzieś na końcu pojawia się coś ciekawego i trudno identyfikowalnego… tytoń? I to wszystko przy dobrze zbalansowanej dymności. Dojrzałe doznania jak na 12letnią whisky, wydaje się o wiele starsza. W smaku doskonale: jest gęsto, jest treściwie i ciekawie. Czekolada, orzechy, krem nugatowy. Znowu wydaje się starsza niż podaje to etykieta. Lekko piecze w gardło, ale dzięki temu zdradza nadchodzący długi finisz. Udana whisky, mocno pijalna i przyjemna. Jedyny zarzut to niezbyt duże podobieństwo do innych Caol Ila których próbowałem. Miejscami przypomina Bowmore, gdzie indziej Laphroaig. Ale ostatecznie będę hojny przy wystawianiu oceny. Serio – dobra whisky.
Poprzeczka dla Pana Jarka ustawiona wysoko. 5/10
#10 Caol Ila 13yo, 31.01.2007/09.04.2020, IB, 52,7%, Adelphi, 1st fill Oloroso Sherry Hogshead, Chapter #7 Private selection for Jarek Buss, 308 butelek, #301265
Czy długi tytuł zapewni równie rozbudowane doznania. Już śpieszę sprawdzić, co tam wpadło do kieliszka.
O tak. Tutaj już zdecydowanie więcej Caol Ila w Caol Ili. Jest dym, i to sporo. Jest też warstwa kwasowości, przypominająca winogrona i cytrynę, a dopiero na końcu aromat bardzo mlecznej czekolady. Wszystko w oparach mokrej gleby. Dziwne i zaskakujące połączenie.
W smaku czuć moc, nieznacznie, ale pali w gardło. Gdy pierwsze wrażenie uda się przezwyciężyć, można w spokoju poczuć przyjemny posmak anyżu, krówek, czekolady i migdałów. Dopiero na końcu wraca torf, niczym rycerz na białym koniu. Brakuje jednak finiszu, czegoś co ostatecznie domknie całą kompozycję. Ogólne odczucie jest jak najbardziej pozytywne, whisky ma charakter, da się ją pić. Może nie jest przeznaczona dla początkującego gracza, uporanie się z zawartością alkoholu może być trudne.
Jak dla mnie udana selekcja. Taka akurat jak na polskie warunki. Więc i ocena będzie akurat. 4/10
*Dzięki Adrian za sampla! Chylę czoła!
Youngsters gangsters
Dwie młode Caol Ila, których na rynku mnóstwo. Czy mają szansę przebić się w oceanie podobnych whisky, którymi obecnie zalewa się rynek? Czy jednak młoda Caol Ila = dobra Caol Ila. Z pewnością tania i dostępna. A więc – porównajmy:
#11 Caol Ila 5yo, 2009/2014, IB, 46,0%, Douglas McGibbon, Refill Hogshead, McGibbon’s Provenance, Winter 2014, #DMG 10178+10179
Jak można zauważyć, nawet poważny bottler z imponującym portfolio nie boi się butelkować kilkuletniej Caol Ila. Gotowa recepta na sukces?
Whisky praktycznie bez koloru. Bez domieszki karmelu, niefiltrowana, chociaż moc obniżona do 46%. Za to w warstwie zapachowej dość charakterystyczna. Pełna aromatu farmy, zboża, siana i chleba. Wszystko oczywiście pokryte grubą warstwą dymu. Ale jest na tyle świeża, że potrafi zainteresować i, co najważniejsze, nie odrzucić. Główna obawa co do młodego wieku wydaje się tutaj nieuzasadniona. Wypiłem i przeżyłem. Ba! Nawet wyczułem świeże bułeczki posmarowane masłem. I ta chwila trwała kilka sekund, na tyle długich, aby odnotować istniejący finisz. Poematów na temat tej whisky pisać nie będę, ale mocne 2,5/10 można zanotować.
#12 Caol Ila 6yo, bottled 2020, IB, 59,0%, Dràm Mòr, 312 butelek, #315817
W drugim narożniku tego pojedynku odnajdujemy początkującego bottlera, który przy swoim skromnym portfolio butelkuje głównie bardzo młode whisky. Stawia jednakże na wersje z pojedynczych beczek, o naturalnej mocy. Blisko 60% zawartości alkoholu rozbudza apetyt.
W warstwie zapachowej zestawienie dymu i mydła. I ta moc, wiercąca dziurę w nozdrzach. Jest kopnięcie aż miło. Drugie podejście po 20 minutach jednakże odsłania nieco inne oblicze. Pojawia się klej do tapet i jeszcze więcej dymu. W smaku słabo, aż strach pisać. Poczuć się jak połykacz płomieni, to nie poczuć nic. Płonąca benzyna, kwas i stary sok z cytryny. Wszystko posypane solą i zostawione w piwnicy na wieczne zapomnienie. O nie, lepiej nie iść tą drogą… 1,5/10. Za tę sól.
Chyba zabrzmię jak stary dziad i powiem, że młodzieńcy, to niech lepiej trochę poczekają na swoją kolej. Cierpliwość dzisiaj jest wielką cnotą. W świecie whisky w szczególności.
North Star Attack episode 1
To, że Pana Iaina Crouchera lubię to chyba wiadomo. Ale do Caol Ila wypuszczonych z jego ręki jeszcze nie siadałem. To chyba odpowiedni moment. Do testów zaprosiłem Ojca Andrzeja, poczytajcie:
#13 Caol Ila 12yo, bottled 2018, OB, 54,6%, Refill Hogshead, Cask Series 005, 276 butelek
Z rezerwą podchodzę do takich pozycji. Młode Caol Ila z beczek po bourbonie są z reguły dokładnie takie same. I tu jest podobnie. Nie odrzuca, chociaż trzeba chwilę poczekać, aż alkohol odparuje. Ostra i słodka, herbata granulowana o smaku cytrynowym, umiarkowanie torfowa. Raczej przeciętna whisky, bez szans na wielki sukces. 2,5/10.
Ojciec Andrzej: „Po polowaniu na dzika to dobry wybór dla rozgrzewki, szczególnie jak się nie ubiło dzika.” Po chwili dodaje: „Dla grzybiarza też ok.” Także jeśli wśród czytających jest jakiś niespełniony myśliwy albo poszukiwacz podgrzybków to jest tu rekomendacja.
#14 Caol Ila 12yo, 2006/2018, OB, 48,5%, Refill Hogshead, Cask Series 006, 250 butelek
Czyżby zapowiadała się powtórka z poprzedniej edycji? Niekoniecznie.
W zapachu piasek nad morzem, opalona deska, lekko torfowa z trawiastym akcentem. O wiele łagodniej niż w serii 005, nie szczypie w nos, nie żałowałbym zakupu całej butelki. W smaku dodatkowo guma do żucia. Łatwa do picia, sprawdzi się na letnie popołudnie. Z serii młodych Caol Ila zdecydowanie godna polecenia. 4/10
Ojciec Andrzej: „Słodki posmak, tylko że z rumiankiem mi się kojarzy nie wiem czemu…” [tu popadł w zadumę]. Czasem myślę, że nie jestem jeszcze gotowy zrozumieć przesłania, które tata próbuje mi przekazać.
#15 Caol Ila 9yo, 2009/2019, OB, 51,8%, Sherry Finish, Cask Series 009, 378 butelek
Odchodzimy na chwilę od pełnej krwi Caol Ila po bourbonie, aby zamieszać na chwilę sherry finiszem. Najmłodsza w zestawieniu, ale o odmiennym charakterze.
W zapachu ostro, wciąż alkohol atakuje, ale po chwili można wyczuć pomarańcze. Dobry znak. Obecne również akcenty popiołu, torfu, przypalanej deski czy palonego papieru. W smaku jeszcze inaczej, pojawiają się suszone owoce, rodzynki i suszona żurawina. O wiele ciekawsza od poprzedniczek, jednak wciąż mocno gryząca i wymagająca od degustującego. W ostatecznym rozrachunku, gdyby wszystkie whisky młodsze niż 10 lat smakowały tak jak ta, to świat byłby lepszym miejscem. 3,5/10
Ojciec Andrzej: „Cieplutka jest. Cieplutkie smaki ma, ale jakie? Nie wiem.” Tata aspiruje do bycia poetą. Zdecydowanie.
#16 Caol Ila 11yo, 2009/2020, OB, 58,2%, 1st Fill Oloroso Sherry Butt, Cask Series 011, 410 butelek
I na zakończenie tego odcinka płynnie przechodzimy do Caol Ila w całości starzonej w beczce po Oloroso Sherry pierwszego napełnienia. Oczekiwania są wysokie, następuje nalanie sampla i rozpoczynamy degustację:
Na pierwszym planie wyłaniają się mleczne krówki. Słodkie toffi, karmel i przypalony brązowy cukier. Wszystko to rozlane w zbyt dużej ilości mleka. Najbliższe skojarzenie z cukierkami Werther’s Original. W smaku jednak dają o sobie znać procenty. Uderza nadspodziewanie mocno i agresywnie, czego nie zdradzała w warstwie zapachowej. Wraca jednak do korzeni i odkrywa aromaty torfowo-cytrusowe, absolutny zwrot akcji. Finisz przechodzi w suszone owoce. Mały roller coaster, ale ma swój urok. 3,5/10
Ojciec Andrzej: „Tabliczki mleczne sprzed 40tu lat. Łagodna do picia i do wypicia”. Ciężko się z taką rekomendacją nie zgodzić.
Sesja zamknięta, ale Pan Croucher nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wróci tu jeszcze na pewno. Jeszcze będziemy mieć z ojcem ręce pełne roboty (albo kieliszki, jak kto woli).
Feis Ile 2022 Masterclass
Skusiłem się w trakcie festiwalu na rozszerzoną degustację zwaną szumnie „masterclass”. Prowadzący w postaci obecnego menadżera destylarni (Samuel Hale) oraz jednego z poprzednich (Billy Stitchell) zapewnili uczestnikom 5 różnych whisky. Pierwszą była wersja 18letnia, którą opisywałem już wcześniej. Warunki degustacji były trudne, ponieważ rozstawiony prowizorycznie namiot pełen ludzi nie pomagał we właściwej ocenie. Dodatkowo wysoka temperatura nie ułatwiała zadania.
#17 Caol Ila 22yo, bottled 2019, OB, 58,4%, Sherry-Treated American Oak Casks, Feis Ile 2019, 3000 butelek
Bardzo zgrabna, dobrze ułożona whisky. Zaskakująco delikatna i przyjazna. Idealne połączenie klasycznej dla Caol Ila soli i cytrusów. Dalej jest już tylko lepiej. Pojawia się miód, występują akcenty morskie, plażowe, ale całość w mocnym uścisku torfu. Palone drewno, dogasające ognisko nad oceanem, wędzona makrela. Sprawiała sporo frajdy, finiszowała wyjątkowo długo i równo. Piękna whisky.
Jakby nie patrzeć, jedna z mocniejszych pozycji całego spotkania, rozbudziła apetyt na kolejne pozycje. 7/10. Zasłużone, punkt odniesienia do poszukiwań idealnego balansu, jakości i przyjemności z degustacji.
#18 Caol Ila NAS, bottled 2013, OB, 59,6%, Refill American Oak, Rejuvenated American Oak, Unpeated Style- Diageo Special Releases, Stitchell Reserve
Caol Ila z czasów, gdy DSR trzymało poziom nie będąc rewią mody w świecie etykiet. A że do wersji nietorfowych mam sentyment tym chętniej oddałem się degustacji.
Etykieta ma rację – nie ma torfu. Zawsze jest to ciekawe doświadczenie spróbować „nagiej” Caol Ila. W tym wypadku sporo klasycznych waniliowych akcentów, ale również lakier do paznokci, pasta do podłogi i skoszona trawa. Interesujące połączenia, ale jednak zbyt agresywne. Czuć młodość, zbyt mocne uderzenie alkoholu. W smaku wymagająca, nie pomogło jej nawet ustawienie jako 3 w kolejności degustacji. Kwaśnie cytrusowo i słono, ale przyjemnie po kolejnym łyku. Finiszuje raczej krótko i niezbyt przyjemnie. Może gdyby nie ten upał w namiocie ocena byłaby wyższa, ale i tak tragedii nie ma. 3/10. Za nietuzinkową warstwę zapachową.
Ciekawostka: Billy Stitchell nie wiedział o użyciu jego nazwiska na etykiecie butelki. Dowiedział się dopiero po fakcie oglądając gotowy produkt. Nie krył zdziwienia, ale podobno nie zdenerwował się.
#19 Caol Ila 24yo, bottled 2021, OB, 52,1%, 175th Anniversary, 3000 butelek
Edycja wydana z okazji 175tej rocznicy powstania destylarni. Z miejsca zniknęła z półek we wszelkich sklepach i osiąga teraz zawrotne ceny na rynku wtórnym. O co tyle zamieszania?
Ogólnie słabo, niezbyt wyraziście i bez większego efektu „wow”. Whisky jak whisky. Torfowa, drewniana, nie wnosi do mojego światopoglądu niczego specjalnie nowego. Torf, cytryna, drewno, koniec. W smaku to samo – przeciętnie pijalnie, ale nie na tyle, żeby zainteresować. Momentami wyczuwalne akcenty słodu i kleju do tapet złamane suszonymi owocami i dymem z ogniska. Niespecjalnie jak na 24 lata. 3/10
Chyba wszystkim chodzi o to pudełko. Karton jest faktycznie piękny. W tym Diageo to się popisują etykietami i opakowaniami.
#20 Caol Ila 15yo, bottled 2022, OB, 55,2%, Refill American Oak + Virgin American Oak Finish, 3702 butelki
Edycja festiwalowa z rocznika 2022. Najświeższy produkt od Caol Ila. Ale będąc zupełnie szczerym – 165 funtów za 15letnią wersję z Virgin Oak to lekkie nieporozumienie. Z premedytacją nie zakupiłem ani jednej sztuki. Tak samo jak Lagavulin o podobnym pochodzeniu, jednak jeszcze młodszej – 12letniej. Obie kosztowały tyle samo. Widać kierunek i trend cenowy. Jak mawiał klasyk: „tanio już było”. Może za kwotą podąża jakość?
Gdyby ktoś mi powiedział, że piję standardową 12letnią edycję – uwierzyłbym. W tej whisky nie ma nic złego, dałoby się pić ją codziennie i czerpać z tego faktu przyjemność. Lekko muśnięta torfem, cytrynowa, słona, znośna. W smaku może za ostra, wymaga kilku podejść, ale ujdzie. I taka właśnie ta whisky jest – wymaga od degustującego czasu i pokory. Chyba, że pijący odkryje cenę. Wtedy pozostaje tylko rezygnacja albo smutny wyraz twarzy. A więc i ocena będzie standardowa. 3/10
Lżejszy o 70 funtów wyszedłem z degustacji lekko niezadowolony. Wiem, że Caol Ila potrafi zaskoczyć, jeśli tylko ma na to ochotę. Tym razem jednak było po korporacyjnemu. Podano whisky z głównego nurtu, żadnych unikatów w dusznym i ciepłym namiocie. Uważam, że mam miękkie serce i dałem i tak wysokie noty.